12/26/2017

12/26/2017

Konrad Oprzędek "Polak sprzeda zmysły"

Gdybym się dowiedział, kto to jest ta Polska, pojechałbym do niego i mocno przypierdolił. Może by mi w końcu ulżyło. 

Po książkach "Najlepsze buty na świecie" oraz "Polska odwraca oczy" zapałałam żywą miłością do reportaży na temat Polski. Jeśli chodzi o nasz kraj, zazwyczaj sięgam tylko po pozycje historyczne, ale wspomniane dwie lektury odmieniły mój stosunek do polskich pisarzy, a ściślej mówiąc - do reportażystów. Z chęcią sięgam po takowe pozycje polskich autorów, a ich tematyka może być wszelaka. 

Szczęście to jest chyba takie coś, co nigdy nie przychodzi. 

Wszelakość odnalazłam u Konrada Oprzędka w postaci "Polak sprzeda zmysły". Książa przykuła mój wzrok okładką, a okazja zakupienia własnego egzemplarza nadeszła na Targach Książki w Krakowie. Tytuł wymowny, mówiący wszystko i nic - ot, polski absurd. Dlatego też z ciekawością przewertowałam książeczkę (zaledwie 150 stron) i ze zdumieniem odkryłam, że tematyka nie jest tak poważna, jak w przypadku wspomnianych wcześniej tytułów. Ale czy mniej poważna znaczy mniej ważna? Zdecydowanie nie.

Teraz najbardziej nudzą się ludzie, którzy są zajęci od rana do wieczora. 

Autor porusza kwestie mniej lub bardziej dziwnych zachowań Polaków - bardziej lub mniej rzucające się w oczy, bardziej lub mniej powszechne. Chociaż dotyka, wydaje się, bardziej błahych spraw, to dzięki temu jest bliżej każdego Polaka. To reportaż, który dotyczy czegoś, z czym każdy z nas może spotkać się na co dzień - dziwności, które są w populacji na poziomie przeciętnego człowieka, ale nie zawsze widoczne na pierwszy rzut oka.

Szczęście można znaleźć tylko w internecie. Pod warunkiem, że nie jest się tam sobą. 

Jakie tematy zostały więc poruszone? To prawdziwy misz-masz. Szukanie ludzi w internecie, oferowanie usług zapłodnienia, nielegalna sprzedaż narządów, telefoniczny lek na nudę, odpłatna wysyłka noszonej bielizny, niewolnicza praca bez etatu, tworzenie innego siebie w sieci, kupowanie pigułek online, bicie dzieci, pozbywanie się religijnych artefaktów oraz rodzinnych pamiątek z obozu koncentracyjnego (ten reportaż zdecydowanie należy do moich ulubionych, nie tylko ze względu na tematykę i moją imienniczkę, ale też ze względu na jego przewrotność). Motywy są różnorodne, a na ich bazie tworzone są zaskakujące opowieści, które prowadzą do niespodziewanych konkluzji. Słowa bohaterów są poważne, nawet jeśli pierwsze zdania poszczególnych reportaży wydają się być śmieszne. Od absurdu do powagi lub odwrotnie. Jak to w Polsce.

Starzenie się to nie tylko zmarchy na czole, ale i myśli w stylu: "Jak to miało być fajnie, a jak jest słabo". 

Podchodząc do lektury, spodziewałam się gorszego stylu, chociaż na wieść o nagrodach byłam trochę zdziwiona (Kryształowe Pióro oraz dwie nominacje do Nagrody Newsweeka im. Teresy Torańskiej). Kilka razy czułam zgrzyt, ale to moje subiektywne odczucie. "Polak sprzeda zmysły" zasługuje na to, aby stać obok wspomnianych reportaży. Jakością stylu nie odbiega od tych dwóch pozycji, chociaż znacząco różni się tematyką. Kolejna mocna pozycja na naszym czytelniczym rynku.

Zmysły budzą ciekawość i przynoszą więcej pytań niż odpowiedzi. 

Pozornie nic nieznacząca codzienność wyrzuca z bohaterów refleksje, które wprawiają czytelnika w chwilę zadumy. Właśnie to w reportażach cenię - pisarz ma za zadanie tylko (aż) przedstawić sytuację innych ludzi bez oceniania ich, a jednocześnie dosadnością swoich słów wywołać w czytelniku paraliżujące emocje, które później przekształcają się w myśli i opinie. Konradowi Oprzędkowi wychodzi to bardzo dobrze, dlatego będę rozglądać się za kolejnym tytułem opatrzonym jego nazwiskiem.

Szczęście trwa zbyt krótko, aby zrobić mu dobre zdjęcie. 

Przeczytane: 21.11.2017
Ocena: 8/10


9 komentarzy:

  1. Jestem zainteresowana przeczytaniem tego reportażu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedyś zupełnie stroniłam od reportaży, teraz już coraz chętniej po nie sięgam, ale przyznam, że ten akurat nie wydaje mi się dla mnie. Chociaż nigdy nie wiadomo czy nie zmienię zdania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy ma swoje preferencje, wiadomo. A reportaże są świetne - jeśli są dobrze napisane, wydają się być większą abstrakcją od fantasy. Z tym, że to dzieje się naprawdę.

      Usuń
  3. Przy6znam się szczerze, że jeszcze nigdy nie przeczytałam żadnego reportażu na temat własnego kraju ;( Wstyd- koniecznie muszę to nadrobić.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie! Wybrałabym więc na początek jeden z trzech wspomnianych wyżej tytułów.

      Usuń
  4. Widzę, że książka porusza szereg istotnych tematów. Muszę zatem poznać ją bliżej.

    OdpowiedzUsuń
  5. niestety nie przypadła mi do gustu... jest jakby... nierealna? chyba autor wziął każdy temat objętościowo x2

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Satukirja , Blogger