4/03/2017

4/03/2017

Jak ułożyć książki na półce? Poradnik książkowego geniusza.

Ostatnio postanowiłam zrobić TO. Chodziło TO za mną już od dłuższego czasu, ale mówiłam sobie, że nie, że nie ma sensu, że nie mam siły... Aż w końcu kilka dni temu TO zrobiłam. Ot, po prostu. Tak impulsywnie. ZROBIŁAM PORZĄDEK NA PÓŁCE Z KSIĄŻKAMI. 
Nie wiem, jak Wy, ale mój system układania książek ma być wydajny, a nie piękny. Upycham więc książki od najmniejszej do największej, każdy milimetr się liczy. Kiedy pięć półek zostało zapełnionych (na szóstej są segregatory z materiałami na studia), książki zaczęły lądować płasko na tych stojących. Widziałam, że ostatnio miejsca na leżące książki zaczyna brakować, więc... 
Zip, przypływ impulsu i działanie - ściągam wszystkie książki na podłogę, macam je, porównuje, określam ich wielkość, a żyć mi nie daje, czy ta książka jest o pół milimetra mniejsza od tamtej. Wpadam na pomysł, że wszystkie poukładam na leżąco, to więcej wejdzie (serio, kiedyś to testowałam, ale na innym regale). Myślę, że fajnie byłoby, gdyby na każdej półce leżały trzy takie stosy. Układam intuicyjnie - z boku zawsze zostaje za dużo miejsca, choć za mało na kolejny stosik. Hmm... Idę po miarę, wyciągam kartkę, robię skomplikowane obliczenia matematyczne, mruczę, wkurzam się i... stwierdzam, że książki się pomieszały. 
Zaczynam od nowa je układać na podłodze - według wielkości, rzecz jasna. Stwierdzam, że książki są najważniejsze, więc trzeba dla nich zrobić małe przemeblowanie w pokoju. Rozciągam bardziej biurko (Ikeo, Ty to jednak masz magiczne meble), analizuję, gdzie postawić głośniki, gdzie drukarkę, wpadam na pomysł i BACH. Robię małe zwarcie. Nie poddaję się jednak. Dźwigam ten ciężki, niezbędny do życia sprzęt i przestawiam. STOP. Kable okazują się za krótkie. 
Nie pamiętam, kiedy ostatnio tak przeklinałam. 
Siadam na środku bałaganu, jaki powstał wokół mnie i zamykam oczy w nadziei, że kiedy je otworzę, problem rozwiąże się sam. 
I wiecie co?
Nie rozwiązał się. 
Ale mnie olśniło. 
Upycham potrzebne segregatory tam, gdzie miała stać drukarka, a drukarkę wypycham dalej - tym razem kable chyba się rozciągnęły. Resztę segregatorów z mniej istotnymi rzeczami upycham do szuflady, wszak nie korzystam z nich częściej niż raz w miesiącu. Podejmuję też męską decyzję, że w zasadzie w jednym segregatorze mogą być trzy rzeczy. 
I wiecie, co się okazuje?
Zyskałam dodatkową półkę. 
Regał od podłogi do sufitu jest wyłącznie w książkach. Ba, okazało się, że zmieści się jeszcze jedna półka. Zbawienie! Prawdziwe zbawienie, bo kilka książek i tak musiałoby leżeć. Jeśli więc będę miała dodatkową półkę, będzie ona zapełniona może w 1/5,  a to znaczy, że świeżo przeczytane książki będą miały świetne miejsce, w dodatku stojące. 
Odczekałam kilka dni, sprawdzając, czy przyzwyczaję się do nowej aranżacji. Przyzwyczaiłam się, wszystko mi się podoba. 
Mija tydzień od tych porządków. Unoszę roletę, a przez okno pada snop słonecznego blasku na dumny regał z książkami. Oświetla go, jakby był muzealnym eksponatem. 
Zaraz.
Moment. 
Marszczę czoło i patrzę na to, co mam przed oczyma. 
O nie.
Jak pisałam - wszystko ma się zmieścić, nie musi być ładnie. Z bólem serca pogodziłam się z tym, że podręczniki akademickie stoją obok fantastyki, książki historyczne obok Bukowskiego, ekonomia obok relacji narkomanów, książki o Finlandii obok Iwaszkiewicza, a Muminki obok Wilde'a... 
Ale to, co się stało... 
Książka o Hitlerze zamieszkała pomiędzy "Zmierzchem" a "Naznaczoną". 
Wiecie co? Pomyślałam, że już mi się nie podoba ten nowy system. Chyba czas na porządki i powrót do starego systemu. Przecież zanim ktoś zrobi mi dodatkową półkę, miną wieki albo wcale jej nie zrobi.
A potem uzmysłowiłam sobie, że to nic nie da - ta książka wielkością i tak jest pomiędzy nimi. Nie muszę znów tego wszystkiego przechodzić, aby to sprawdzić.
Tak się cieszyłam, że jestem książkowym geniuszem i przezwyciężyłam bałagan na regale...
Ale pisząc to, zdałam sobie sprawę, że mogę obalić książki grzbietami na dół lub postawić grzbietami do tyłu, aby nie było widać tytułów. Z wyciąganiem książek na studia jakoś sobie CHYBA poradzę. I nawet ładnie będzie! Jeśli wejdzie do mojego pokoju jakaś kobieta, nie będzie marudzić, że książki nie są poukładane kolorystycznie.
Hmmm...
Jednak jestem geniuszem.

A jaki jest Wasz system układania książek na półkach?



53 komentarze:

  1. Hahahaha, ten problem układania książek zawsze spędza sen z powiek. Z tym, że ja mam kilka miejsc, gdzie trzymam książki. Wobec powyższego u mnie głównym mankamentem jest przekładanie książek nie tylko w tych miejscach konkretnie, ale pomiędzy nimi, oraz oczywiście układanie ich w różnej pozycji i konfiguracji :P Nigdy nie układałam Autorami, ani kolorami. Wielkością tak, podobnie jak Ty, żeby upakować jak największą ilość w rozsądny sposób. No Spakowskiego lubię trzymać razem :P
    Moje układanie nie obywa się bez stołka postawionego na krześle, tudzież drabiny, bo najmniej ponętne pozycje wylądowały w najmniej chlubnym miejscu, czyli na pawlaczu. Mąż jak mnie widzi na tej mojej konstrukcji z krzesła i stołka dostaje palpitacji serca, ale co mam poradzić, jak jestem kurdupelowata? :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A weź, przekładanie z półki na półkę jest męczące, a co dopiero z regału na regał. Siłownia :D
      U mnie na samiuteńkiej górze nie ma JESZCZE nic. To znaczy są kapelusze. Jak zabraknie mi już w ogóle miejsca, to zamontuje sobie na ścianie wieszaki na kapelusze, a książki wylądują tam. Na szczęście jestem wysoka i sięgam tam bez problemu :D

      Usuń
    2. Ja się pozbyłam części ciuchów, nie żebym szalenie za nimi tęskniła, ale w szafie mogłam upakować inne rzeczy, a na półki dodać więcej książek :P Żeby nie było, całej zawartości szafy się nie pozbyłam :P
      Wzrostu zazdroszczę :)

      Usuń
    3. A ja nie mam szafy, bo w docelowym miejscu szafy postawiłam duży regał :D

      Usuń
  2. Ja mam taki sam problem jeśli chodzi o materiały ze studiów... Jak już się zawezmę i robię porządki w papierach, to mój pokój zamienia się w prawdziwe pole bitwy, dosłownie! Na pierwszy ogień idą papiery, a później, kiedy energia nadal mnie rozpiera, robię porządek w... całym pokoju :) Zajmuje mi to cały dzień, a czasem nawet dwa, ale efekty są ;)
    Co do książek, kilka tygodni temu robiłam generalny remont pokoju jedynie po to, żeby książki miały gdzie mieszkać. Nie mogłam dłużej trzymać ich na podłodze, tym bardziej, że stos ciągle rósł. Tak więc sprzedałam stare meble, kupiłam nowe (w tym cudowny rozsuwany regał na książki). I co z tego, jak po kilku tygodnia znowu brakuje mi miejsca? ;)
    Co do mojego systemu, to układam je według własnego uznania. Póki co stoją seriami np. Harry Potter, młodzieżówki, obyczajowe/współczesne/kobiece, kryminały/thrillery/sensacja, dziwna reszta, która nie pasuje do innych, klasyka i słowniki ;)
    Pozdrawiam,
    www.favouread.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie raz na jakiś czas odbywa się Wielkie Sprzątanie. Tak już jest. Zaczyna się niewinnie - ot, szafka, książki... A potem jak lawina, wszystko się sprząta.
      O cudownym regale na książki, który się rozkłada, nigdy nie słyszałam. Mam tylko rozsuwane biuro, które w tym wypadku uratowało mi życie :D

      Usuń
  3. Ten post jest realnym opisem moich najgorszych koszmarów. Jeeeezu, też mam z tym straszny problem! I kilka dni temu też się z tym mordowałam. A najbardziej niszczy mnie fakt, jeżeli książki z jednej serii minimalnie różnią się wysokością. Draamaaaaaaat! Ale pięknie sobie poradziłaś! Tekst o Hitlerze zwalił mnie z nóg ;D

    Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tekst o Hitlerze to nie tylko tekst... To jest prawda, co zresztą widać na zdjęciu.
      Co do serii - faktycznie. Gołym okiem nie widać, ale jak się ustawi książki na półce, to pod palcami da się wyczuć różnicę :D

      Usuń
  4. :D mam tak samo, i zawsze kończy się tym że bawię się w Tetris i ustawiam tak żeby jak najwięcej się zmieściło, a serie były no tak mniej więcej obok siebie. Niektóre moje książki są stare, niewymiarowe i wyglądają okropnie, ale za nic ich nie wyrzucę :D Tylko Sapkowski i Tolkien mają swoją osobną półeczkę - tylko dla nich ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tetris - ukochana gra książkoholików ;) U mnie też niektóre książki źle wyglądają, ale za nic w życiu ich nie wyrzucę. Ba, mam mnóstwo książek, których nie lubię i które wstyd trzymać na półce, ale... No weź wyrzuć książkę. Nie można :<

      Usuń
  5. Boże, genialny post :D
    Powiem ci, że mój problem polega na tym, że z braku miejsca powoli muszę ustawiać książki na podłodze - nie dlatego, że mi brakuje półek, ja po prostu wychodzę z założenia, że książki muszą być widoczne, więc na tych dolnych półkach zasada nie jest spełniona. Za to na ziemi wszystkie je dokładnie widać, więc problem prawie znika XD
    Pozdrawiam, Książkowy zakątek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Stworzony w ciągu 5 minut i miał być tylko opisem na IG. Wyszło inaczej :D
      Nie rozumiem - na dolnych półkach książek nie widać, ale na podłodze je widać? Toż podłoga jest niżej od regału!

      Usuń
  6. Ostatnio, po przeprowadzce, myślałam, że mój odwieczny problem braku miejsca na książki się skończył. Przecież kupiłam sobie wielki regał, do samego sufitu i na całą ścianę. Ale potem przywiozłam zawartość swojej biblioteczki i została mi może jedna trzecia miejsca. Mogę się założyć, że za rok-półtora, będę się zastanawiać, gdzie mogę jeszcze powiesić półki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Problem braku miejsca na książki NIGDY się nie skończy. Możesz usypiać swoją czujność, ale wtedy do domu przywędrują Ci kolejne książki, a potem zorientujesz się, że miejsca jednak nie ma. To jest okrutna prawda, którą trzeba zaakceptować.

      Usuń
  7. Nie mam systemu układania książek i nie znoszę zmian w mieszkaniu, więc upycham kolejne egzemplarze gdzie się da :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie lubię zmian, więc również upycham, gdzie się da. Jak już się nigdzie nie da, to zaczynam myśleć.

      Usuń
  8. Jak jestem zdenerwowana, to najbardziej kojące jest dla mnie układanie książek, dlatego od jakiegoś czasu mam poukładane wszystkie alfabetycznie :)
    Teraz zabrakło mi jednak już kolejnego regału :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O nie. Mnie denerwuje układanie książek na regale. Jak chcesz, możesz przyjechać do mnie. Poukładasz sobie :D

      Usuń
  9. Moim systemem jest układanie według wydawnictw, a w środku tych wydawnictw według autorów ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja ma książki pokładane wielkością i jak narazie daje to rade :)

    Pozdrawiam Agaa
    http://ilovetravelingreadingbooksandfilms.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Ostatnio właśnie nabyłam nową półkę i też miałam problem z ustawieniem, bo niby miejsca miało być więcej, a książki nadal się nie zmieściły i trzeba było kombinować. Ale dobra, upchałam jakoś, nawet było w miarę estetycznie (nawet kolorystycznie się trochę pobawiłam, zaszalałam, raz można! XD), a tu w tygodniu przyjechała druga półka, całkowicie niespodziewanie i teraz cała zabawa zacznie się na nowo, bo w końcu trzeba będzie jakoś to rozstawić znowu... :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja, kiedy miałam nowy regał, pomyślałam, żeby książki JAKOŚ poukładać - autorem, gatunkiem, tytułem. Stwierdziłam jednak, że szkoda miejsca, bo za kilka tygodni musiałabym to wszystko zniszczyć i ułożyć wielkością, żeby się zmieściło. A drugą półkę zostawiłabym pustą... I tak niebawem się zapełni :D

      Usuń
  12. Hahaha uwielbiam cię i twój post!
    Też niedawno układałam książki (tj robiłam tetris) i byłam z siebie dumna do zeszłęgo tygodnia, gdy do mnie dotarło, że nie wiem, co gdzie powkładałam i musiałam przekopać wszystko zeby znaleźć lekturę xD

    Pozdrawiam
    toreador-nottoread.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już mnie tak nie uwielbiaj :P
      Jak byłam mała często grałam w tetris. Kto by się spodziewał, że przyda mi się to w dorosłym życiu :D Ja właśnie robię tetris w jednym rzędzie - inaczej też nie wiedziałabym, co i gdzie.

      Usuń
  13. Te, które mam poukładane (niestety nie wszystkie), poukładałam gatunkami :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja nie mam takiego problemu. Mam na razie kilka książek, większość czytam z biblioteki ale pewnie za kilka lat będę mieć też takie problemy xd :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Hitler między takimi tytułami :D
    Świetny tekst, uśmiałam się, chociaz Tobie pewnie do śmiechu nie było przy układaniu tych książek.

    Ja ostatnio trenuje chowanie książek do kartonów( tych, których już nie przeczytam). Całkiem fajna sprawa, ale miejsce dla kartonów tez trzeba znaleźć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ani trochę nie było mi do śmiechu.
      Co do kartonów - ja w nie chowam materiały ze studiów i faktycznie, zajmują one sporo miejsca.

      Usuń
  16. Cóż, mnie już dawno zabrakło półek, więc książki leżą gdzie tylko mogą. Może brak temu estetyki, ale mówi się trudno ;-)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja niestety głownie skupiam się na tym by znaleźne miejsce na nowe książki.Poza tym mam swoje skomplikowane preferencje, od tych co najbardziej się podobają po te słabsze, wydawnictwami, seriami, autorami, czasem wielkością i kolorami. Ale mimo że mam wiele książek, zawsze wiem gdzie, która się znajduje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zawsze mam książki grzbietami do przodu i w jednym rzędzie, więc nie muszę wiedzieć, gdzie są. Po prostu przeczytam. Na całe szczęście podręczniki na studia są tak wielkie, że zawsze są największe, co oznacza, że nigdy nie zmieniają swojego miejsca :D

      Usuń
  18. Jeśli książki mają kilka tomów, to zawsze ustawiam je koło siebie, resztę książek dopasowuję kolorystycznie oraz wysokością, ale jeszcze trochę i będę musiała dokupić nowy regał, bo miejsca mam coraz mniej ;)
    Pozdrawiam! http://literacki-wszechswiat.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zawsze muszę maksymalnie upchać na półki, aż nigdzie się już nic nie dołoży - naprawdę nigdzie. Wtedy wiem, że czas na nowy regał ;)

      Usuń
  19. Genialnie to opisałaś, tak że próbowałam się nie śmiać w głos żeby dziecka nie obudzić :D Bo czytając to znalazłam siebie ;D Też układam rozmiarami byle najwiecej sie zmieściło :D tak wiec wiem co czujesz ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pisz mi tak, bo jeszcze pomyślę, że jestem zabawna :D

      Usuń
  20. Książka o Hitlerze zamieszkała pomiędzy "Zmierzchem" a "Naznaczoną". - hahahahhahaha <3
    To ja też muszę układać wielkościowo, ale na szczęście moje książki nie różnią się milimetrami i mogłabym spokojnie przestawić tego Hitlera :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapewniam Cię - różnią się milimetrami. Każda się różni. Nawet książki z danej serii potrafią się różnić :D Co do Hitlera - chyba mu się tam podoba. Rzuciłabym więcej słów o tym, ale obawiam się, że są one dalece niemoralne.

      Usuń
  21. Wzorowy ksiazkocholik po prostu xD ja ostatnio stwierdzilam ze ksiazki sa ulozone za ciasno i nie mieszcza sie niektore wiec postanowilam wykorzystac jedna z polel w meblosciance. Myslalm ze oszaleje jak sie okazalo ze ksiazki sa o kilka milimetrow za duze zeby sie w nia zmiescic. Na szczescie dolna polka miala troche wiecej miejsca i zmiescilo sie wszystko pieknie. I nawet zostala luka ktora zaraz zajmie wyczekiwana przeze mnie ksiazka! I znowu nie bede miala miejsca :(
    Ogolnie to mi sie marzy taka platforma zbudowana z niskich szafek i umocniona na gorze belkami. Na niej materac i posciel czyli wygodne lozko. Pod lozkiem natomiast wygodny kat z poduszkami do czytania. No i oczywiscie szafki na ktorych byloby moje lozko wypelnione zostalyby ksiazkami z obu stron, bym mogla widziec je i z mojej ksiazkowej kryjowki i z zewnatrz. Obawiam sie jednak ze moglabym z tamtad nie wylezc przez rok xD
    Pozdrawiam!
    biblioteka-feniksa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to przypomina mi, jak pięknie biegałam z miarą wśród książek :D
      Co do wymarzonego miejsca do czytania - ja nie mam takich wymagań. Jak siadam w dobrym miejscu do czytania to przysypiam. Dlatego najwięcej czytam w pociągu lub przed domem, gdzie ciągle ktoś chodzi i jakieś dzieciaki wrzeszczą.

      Usuń
  22. Prawdziwy chaos! Ja układam tak, że mam półkę z ulubionymi książkami, mniej lubianymi itd. Niestety zauważyłam, że np. Zmierzch jest obok Wańkowicza, ale trudno, nie mam siły przekładać wszystkich książek. Na szczęście mam jeszcze sporo miejsca i nie będę musiała upychać po kątach. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale chaos u mnie? Czy chaos u Ciebie? Co jak co, ale ten nieszczęsny "Zmierzch" doskonale wie, gdzie najbardziej będzie się rzucał w oczy ;D

      Usuń
  23. U mnie ciągle brakuje miejsca na książki (chyba jestem bibliofilem;). Jakiś czas temu dokupiłam regał i już robi się ciasno. Jeśli chodzi o układanie książek na półkach, to odradzam układanie kolorami. Chociaż jestem kolorystką, sama pogubiłabym się w takim systemie.
    Ja układam tak; najpierw tematyką (np.kryminał), potem autorem (Agatha Christie przy Agathcie Cristie), a potem - albo chronologicznie jeśli to cykl, albo wielkością - od największej do najmniejszej. U mnie to działa.
    Pozdrawiam. Lady D.

    OdpowiedzUsuń
  24. Kiedyś myślałam, że kolorami albo wielkością układają książki tylko osoby, dla których to jest tylko dekoracja. Chyba muszę zrewidować swój pogląd... W ekstremalnej sytuacji lokalowej faktycznie każdy milimetr może mieć znaczenie. Ja układam tematycznie, w ramach tego seriami i autorami. I jak tylko można, to w dwóch rzędach - z tyłu mniej interesujące. A jak brakuje miejsca, to kompaktuję ciuchy, garnki i tak dalej, żeby zrobić miejsce na kolejny regał na nowe książki :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nienawidzę układać w dwóch rzędach - lubię widzieć, co jest gdzie ;)

      Usuń
  25. ja układam kolorami, mój mąż przekłada od najwiekszej do najmniejszej

    OdpowiedzUsuń
  26. Ja niestety nie mam sposobu, na razie leżą gatunkami, ale mam nowe półki zrobione przez męża i jak tylko doniosę wszystkie moje książki, które są u rodziców a jest ich mega mnóstwo, to pomyślę, jakby je ułożyć XD

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Satukirja , Blogger