4/06/2017

4/06/2017

Muzyczny przekładaniec

Ufff. Dziś od rana próbowałam zasiąść do tego wpisu, ale wyjątkowo wszystko mnie rozpraszało. Nie pomagało też to, że plany na dzień dzisiejszy zmieniały się jak w kalejdoskopie, a więc nie mogłam sobie godzinowo wszystkiego rozplanować. Dodatkowo, w głowie miałam to, że przy tym poście się napracuję, bo w ogóle nie zapisywałam piosenek dnia. Teraz muszę prześledzić dzień po dniu, aby ustalić, co ciekawego poznałam. Ba, skoro muzyczny przekładaniec - jak już zapowiadałam - będzie się ukazywał co dwa tygodnie, teraz muszę przygotować 14 utworów, a nie 7... Nieźle się wpakowałam. 
Niemniej, muzyka to sama przyjemność! 
A zdjęcie obok zostało zrobione podczas jednego z pierwszych wiosennych spacerów. 


Czwartek, 23 marzec: Parkway Drive Vice Grip



Uwielbiam sobie czasem poszperać w zakładkach - ha, tak, używam ich. Zazwyczaj zapisuję tam muzykę, którą chcę poznać później, bo mnie zaciekawiła, a w danym momencie nie mam czasu na nawiązywanie takich znajomości. Tę piosenkę zapisałam tam rok temu (albo nawet i dawniej). Takie odkopywanie jest ciekawe, jeśli ktoś ma muzycznego kaca i męczy go szukanie nowej muzyki, a starej ma dość. Co do zespołu - pochodzi z Australii, a jak można nie lubić australijskiego zespołu? 


Piątek, 24 marzec: Amy Lee Speak To Me



Jeśli mam być szczera - nie wiem, czy przesłuchałabym tę piosenkę, gdyby nie skusiła mnie miniaturka teledysku. Klip jest wspaniały - pod względem estetyki i kolorystyką, a to właśnie sprawia, że z niepozorną fabułę można oglądać z zachwytem. Tak niewiele trzeba, aby stworzyć coś zapierającego dech w piersi. Sama piosenka także jest cudowna. A że jest nowa, z ciekawością będę ją obserwować. Na pewno rozgłosu doda jej fakt, że została ona wykorzystana w filmie "Voice From The Stone". Będzie ona stanowić tło do napisów końcowych, więc niewykluczone, że wzmoże ilość łez wśród publiczności - tym bardziej, że fabuła filmu zapowiada niesamowite wzruszenie, ale z drugiej strony - sporą dawkę grozy. 


Sobota, 25 marzec: Rob Scallon Harp Metal



Jak już niejednokrotnie mogliście zauważyć - uwielbiam połączenia nowoczesności z tradycją, czegoś konwencjonalnego z niekonwencjonalnym. A że lubię muzykę klasyczną i ciężkie brzmienie, zawsze coś ciekawego wynajdę. Tym razem wpadłam na powyższy twór i jestem zachwycona! Już od jakiegoś czasu wsłuchiwałam się w kultowe metalowe i rockowe kawałki grane na harfie, ale to jest wyższy poziom metalu na tym anielskim instrumencie. 


Niedziela, 26 marzec: Nightwish Last Ride Of The Night



Mój stosunek do tego zespołu jest dość ambiwalentny. Poprzednie wokalistki mnie nie zachwyciły - ot, jak inne w każdym tego typu zespole. Szczególnie Tarja śpiewała... po prostu przesadnie. Floor mnie jednak zachwyciła i to najlepsze, co mogło się tej fińskiej formacji przytrafić. Jak widać - nie zawsze zmiany w zespole wychodzą na gorsze. Jeśli miałabym powiedzieć, czym mnie Floor zachwyciła, bez zastanowienia powiedziałabym, że modulowaniem głosu. Dlatego polubiłam stare piosenki Nightwish - ale tylko na żywo i tylko z Floor przy mikrofonie. 


Poniedziałek, 27 marzec: Nightwish I Want My Tears Back (wersja na żywo, Wacken 2013)



I właśnie od tej piosenki polubiłam Nightwish. To też jedna z nielicznych piosenek, które mogę słuchać w wersji studyjnej, bez głosu Floor, a jest ich naprawdę garstka. Ale na żywo i z Floor jest jeszcze lepsza. O ile wersja z albumu sprawia, że chce mi się tańczyć, to ta wersja na żywo z  Wacken sprawia, że od razu się ruszam. Poprawiacz humoru i mój rozbudzacz. Tak mnie cieszy słuchanie tego wykonania, że nie mam już uwagi, aby zazdrościć ludziom, którzy tam byli i stali w pierwszym rzędzie. A teraz stwierdzam, że muszę sobie kupić bezprzewodowe słuchawki, aby móc sobie tańczyć bez ograniczeń. 


Wtorek: 28 marzec: The All-American Rejects Kids In The Street



The All-American Rejects jeszcze nie miał okazji pojawić się na blogu i wcale się temu nie dziwię. Tego amerykańskiego zespołu słuchałam głównie w czasach gimnazjum, a w związku z tym najbardziej lubię ich stare piosenki. Co nie znaczy, że nowych nie słucham. Zespołu słucham rzadko, a nowych piosenek jeszcze rzadziej. Tyson Ritter jest jednak tak pocieszny (i przystojny - wciąż zaliczam go do najprzystojniejszych muzyków, z czym zgodzić się mogą ze mną inne osoby, wszak wokalista jest też modelem, a nawet i aktorem). Ta piosenka należy do tych zdecydowanie nowszych i trochę odznacza się od energetycznych, gitarowych kawałków zespołu. Niemniej - czasami przyjemnie jest jej posłuchać. 


Środa, 29 marzec: Anna Patrini Na Wojtusia



Kolejny niekonwencjonalny twór w tym zestawieniu. Na blogu rzadko pojawia się coś polskiego - nie wiem, czy kiedykolwiek takiego już się tutaj ukazało. Niebanalne wykonanie słynnej kołysanki zarezerwowane jest raczej tylko dla dorosłych - obawiam się, że nawet na wyobraźnię dorosłego słuchacza wokalistka może nieźle wpłynąć. I to wyłącznie wokalem, a przecież teledysk do utworu jest też bardzo wyrazisty. Ja jestem zachwycona pod każdym względem. Polecam słuchać nocą, w ciemnościach, przed snem. 


Czwartek, 30 marzec: Kansas Carry On Wayward Son



Nie wiem, czy tę piosenkę trzeba przestawiać. Zajmuje dziewięćdziesiąte szóste miejsce na liście VH1's 100 Greatest Hard Rock Songs (warto byłoby poznać chociaż część utworów z tejże listy, więc zapewne będę częściej je tutaj przemycać, choć sądzę, że znaczna część jest powszechnie znana). Szczególnie znana jest wśród fanów serialu "Supernatural". Ja, jakby inaczej, serialu nie znam (choć kojarzę), a na piosenkę wpadłam zupełnie przypadkiem. Intensywnie słucham ją od jakiegoś czasu i jest to zdecydowanie jeden z tych utworów, które pobudzają mnie do działania. 


Piątek, 31 marzec: Iggy Pop The Passenger



Uwielbiam tę piosenkę! A ostatnio pojawia się ona wyjątkowo często za sprawą reklamy jakiegoś samochodu - reklama musi być kiepska, skoro nie pamiętam, jakiego samochodu to dotyczy. I właśnie do auta jest to idealny utwór - często go słucham rano podczas jazdy, aby się obudzić i zacząć dzień w dobrym humorze. W piątek wzięło mnie na stare piosenki, znacznie starsze od tej, ale na tej właśnie się zatrzymałam. 


Sobota, 1 kwiecień: HIM Our Diabolikal Rapture



Zawsze kiedy słucham tej piosenki, czuję się jak zahipnotyzowana. Popadam w odrętwienie, odrywam się od świata i całą sobą czuję swoje wnętrze oraz muzykę. Genialnie poprowadzony wokal i linia instrumentalna, która ścisza się, kiedy wokal przejmuje główną rolę. To, co ważne wysuwa się przez to na pierwszy plan, a słowa piosenki bardziej trafiają do słuchacza. Zachwycam się emocjami w cudownym barytonie, kiedy instrumenty gasną prawie do minimum - wówczas mam wrażenie, że muzyka staje się niemal namacalna. Kiedy ten moment mija, czuję pustkę i rozczarowanie, że nie udało mi się tej fizycznej muzyki schwytać. To chyba jedna z najbardziej nastrojowych piosenek w ogóle, nie tylko tego zespołu. 


Niedziela, 2 kwiecień: HIM Wicked Game



Jedna z najważniejszych piosenek zespołu. Do dziś nie wiem, czy jest energiczna, czy jednak melancholijna. Owszem, jest to cover, ale jeden z najlepszych, jakie w życiu można usłyszeć. Ta wersja jest tą pierwszą studyjną - później pojawiły się też inne. Grana jest chyba na każdym koncercie, ale na przestrzeli lat HIM stworzył kilka wersji na żywo - ja najbardziej lubię tę, którą grali tą po 2010 roku (fantastycznie uchwycone jest to na Rock am Ring w 2010 roku) i która została rozciągnięta do ponad sześciu minut. Można? Można! Ale wersja, która towarzyszyła mi w niedzielę pochodzi z 1997 roku, a więc z tego samego albumu, co utwór z soboty. 


Poniedziałek, 3 kwiecień: Don Huonot Riidankylväjä (wersja na żywo, Provinssirock 1999)



Nie mam pojęcia, dlaczego wcześniej nie poznałam zespołu Don Huonot. To jeden z najpopularniejszych fińskich rockowych formacji w latach 90. Należą mi się niezłe baty za taką niewiedzę. Grunt, że już trochę informacji nadrobiłam i zespół poznałam - inaczej byłby dopiero wstyd. A trafiłam na niego zupełnie losowo. Gdyby nie fiński język, nie powiedziałabym, że to zespół z Finlandii. Co jak co, ale charyzmatyczny wokalista nie wygląda na Fina.


Wtorek, 4 kwiecień: Don Huonot Tule sellaisena kuin olet (wersja na żywo, Provinssirock 1999)



Tak, tak. To ten sam koncert, nawet to samo wideo. Z tym, że piosenka "Tule sellaisena kuin olet" zaczyna się około 3:43. We wtorek odkryłam właśnie to nagranie - odkryte w poniedziałek było gorszej jakości, chociaż zawierało tylko jeden utwór. To jest lepsze, a zawarte w nim dwa utwory tak do siebie pasują, że przez jakiś czas brałam je za jedną piosenkę. Obie są fenomenalne i obie zdecydowanie gorzej brzmią w wersji studyjnej. Jak ja kocham zespoły, które na żywo brzmią lepiej!


Środa, 5 kwiecień: Nightwish Amaranth (wersja na żywo, Wacken 2013)



Jakże monotematycznie w tym muzycznym przekładańcu - zamykam go trzecią piosenką tego samego zespołu. Ba, z tego samego koncertu. Przyznam, że "Amaranth" to właśnie jeden z tych nielicznych utworów Nightwish, który jestem w stanie przesłuchać w wersji studyjnej i bez głosu Floor, a z głosem Anette. Ale jeśli ma się alternatywę w postaci Floor... Ach, jej sposób śpiewania refrenu!




9 komentarzy:

  1. Noż proszę Cię XD "Supernatural" nie widziałaś...Teraz to foch :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę Cię! Nie fochaj się! Przyjmij mą skruchę! Seriale mnie nie lubią.
      PS Spróbuję Ci dzisiaj odpisać na maila, naprawdę! :<

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Ja też, ale wersja na żywo to moje największe odkrycie <3

      Usuń
  3. Oj chyba muszę posłuchać wieczorem twoich propozycji :-) A jeśli chodzi o Nightwish to zatrzymałam się na etapie Anette, nawet nie wiedziałam, że mają nową wokalistkę... Muszę sporo nadrobić :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam Nightwish i uważam, ze Floor jest ich najlepszą wokalistką <3 Z Antte ten zespół był zbyt... popowy?A piosenka Amy Lee strasznie mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też uważam, że Floor jest najlepsza. Nie mam ogromnych zastrzeżeń do Anette, ale Tarja strasznie działała mi na nerwy. Z kolei Amy tą nową piosenką podbiła moje serce. Aż mam ochotę obejrzeć cały ten film, aby posłuchać tej piosenki na napisach.

      Usuń
  5. Dla mnie absolutną rewelacją jest pierwszy solowy album Anette Olzon po wywaleniu z Nightwish. Nikogo nie próbowała naśladować ani odcinać kuponów od popularności.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Satukirja , Blogger