3/11/2020

3/11/2020

Papier przyjmie wszystko. Dlaczego przestałam wierzyć w książki?



Mam wrażenie, że współczesne nośniki informacji mają swoją niepisaną rangę. Pomimo tego, że obecnie każdy z nas może za pomocą internetu stać się osobą publiczna, telewizja i książki mają swoją społeczną wartość. Internetowi twórcy głośno krzyczą na Instagramie, kiedy zostają zaproszeni do telewizji - to podnosi ich wartość. Muszą być ważni, skoro pojawią się w programie telewizyjnym. Telewizja to jednak nie wszystko. Aby udowodnić swoją mądrość, trzeba wydać książkę. 

Jeszcze kilka lat temu wydanie książki miało wielką rangę. Jeśli pisano o kimś, ten ktoś musiał być wartościową, mądrą i inspirującą osobą, która odniosła znaczący sukces. Dziś biografie o ludziach bez nazwiska wydawane są szturmem. Nic nie mówiące pseudonimy krzyczą głośno z zaproszeń na spotkania autorskie. Dlaczego powinnam przeczytać ich historię? Co odnieśli w życiu? Do czego mogą mnie zainspirować? Schemat jest często bardzo podobny. Wykreowany problem, który pokonali sami. Drobne kłótnie, które od razu nazywane są prześladowaniem i hejtem. Problemy, z którymi każdy z nas zmaga się na co dzień, zostają wyolbrzymione do niebotycznych rozmiarów. A za tym stoi sprzedaż i to wcale nie książek. Kupcie moje koszulki, kupcie moje kubki, kupcie bilety na spotkanie ze mną... Dlaczego miałabym kupić spotkanie z Tobą? Dlaczego masz być bardziej wartościowy od spotkania z moją przyjaciółką, skoro mam zapłacić za te 2 godziny?

Youtuberka radzi, jak samemu wyjść z zaburzeń odżywiania. Blogerka parentingowa mówi, co to znaczy dobrze wychować dziecko. Domorosły psycholog pomaga wyjść z depresji w magiczny sposób - po prostu przestań być smutny. Szafiarka wskazuje Ci miejsce na idealne wakacje, nie wspominając o wcześniejszym przygotowaniu się na ewentualne niebezpieczeństwa. Doradca finansowy zarabia na swój sukces jednym sposobem - Twoją głupotą. 

Książki o niczym. Papier przyjmie wszystko. Kiedyś to, co zostało wydrukowane, było świętą prawdą. Nie drukowało się byle czego. Dzisiaj nie można zaufać nawet książkom naukowym. W dziale "psychologia" leżą same gnioty i poradniki motywacyjne. Ciężko wybrać dobry podręcznik akademicki, ponieważ w wielu z nich powielane są wciąż te same błędy. Trudno o rzetelną książkę o zdrowym odżywianiu, ponieważ większość z nich nie opiera się na naukowych badaniach. Dostęp do wiedzy eksperckiej jest dramatycznie utrudniony przez gąszcz kłamstw. To, co znajduje się w książce, wcale nie jest świętą prawdą. Obdzieramy książki z mądrości.

Jeszcze kilka lat temu trzeba było mieć w zanadrzu dobrą historię, nietuzinkowy styl i warsztat pisarski. Dzisiaj dobrą literaturą nazywany jest pierwszy lepszy erotyk, w którym przewijają się w kółko te same frazesy. Kiedyś piękno literatury opierało się na wyszukanych słowach, dziś - na tandetnych okładkach z nagimi torsami umięśnionych mężczyzn. Część wydawanych autorów nie potrafi zachwycić nas magią słów, nie bawi się stylem, nie eksperymentuje zdaniami. Wydawnictwa pomijają korektę, więc w tekście coraz częściej znajdujemy liczne błędy - nawet te ortograficzne. 

Książki przestały być atrybutem mądrości. Dzisiaj każdy z nas może wydać książkę. Każdy. Nawet ten, który nie ma nic wartościowego do powiedzenia i swoją niewiedzą może zaszkodzić drugiemu człowiekowi. Żeby poszukać dobrej pozycji, trzeba przeczytać kilka, a nawet kilkadziesiąt recenzji (które często są pozytywne, bo nie wypada pisać negatywnie, skoro dostało się darmową książkę). Żeby przeczytać książkę naukową, wcześniej trzeba zostać ekspertem, żeby wiedzieć, czy ktoś nie wciska nam nieprawdy. Paradoks, prawda?

Krzyczymy, że ekologia powinna być naszym priorytetowym stylem życia. Tymczasem hurtowo marnujemy papier na drukowanie idiotyzmów. Równie dobrze większość wydawniczego chłamu mogłaby być tworzona jako papier toaletowy z nadrukowaną historyjką.

Na zakończenie dla kolegów i koleżanek z blogów książkowych - piszcie szczere recenzje. Jeśli wydawnictwo dostanie negatywną opinię o danym tytule, może przemyśli wydanie podobnego szajsu. 

10 komentarzy:

  1. Niestety coraz częściej nasuwają mi się podobne refleksje. Nie tak dawno trafiłam na książkę nie znanej mi polskiej autorki. Przepiękna okładka, fajny tytuł i nic więcej. Powieść sama w sobie denna, infantylna, traktująca czytelnika, jak idiotę... Czasem zastanawiam się, czy faktycznie na rynku wydawniczym panuje aż taki kryzys, że wydawnictwa są skłonne wydać taki chłam... Przykre, ale prawdziwe. Pozdrawiam (Nie)Wybredna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kilka dni temu robiłam porządki na regale i zdałam sobie sprawę, że fabuły połowy z tych książek nie pamiętam. Teraz przesadzam - ale 1/4 na pewno. Nie wspominając już o bohaterach...

      Usuń
  2. Zawsze piszę szczere opinie na temat książki, ponieważ uważam, iż każdy czytelnik ma prawo wiedzieć czy daną pozycję warto kupować czy też nie. Jednakże, masz rację wiele drzew jest marnowanych tylko przez to, bo wydawcy wydają pozycje mało godne polecenia. Ja jednak już dawno przerzuciłam się na e-book, ale jeżeli mam ochotę na książkę to ją wypożyczam. ;)
    Pozdrawiam. ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że zawsze piszesz szczere opinie - oby było nas więcej! I podziwiam zarówno za e-booki, jak i wypożyczanie książek. Ja jednak muszę mieć swoją.

      Usuń
  3. Zgłasza się blogerka, która pisze szczerze i już kilka razy wydawnictwa się na nią za to obrazily 🤣 A co zabawniejsze - niektóre po jakimś czasie przestały się na mnie boczyć i znów proponują książki 🤣🤣

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, akurat na Ciebie ze szczerymi recenzjami to zawsze można liczyć! <3 :D

      Usuń
  4. Przeraża mnie to, co się teraz dzieje na polskim rynku wydawniczym. Wysyp nowych młodych autorów, którzy często nawet nie wydają książek pod swoim własnym nazwiskiem, a pod jakimś wymyślnym pseudonimem. I się okazuje, że tak naprawdę swoją książką nic tak naprawdę nie reprezentują. Może się jej wstydzą i dlatego ten pseudonim. Książka służy jedynie do godzinnej rozrywki, o której się zaraz zapomni. Jakaś masakra. Ja już omijam pewne książki, bo po prostu nudzą mnie wciąż powtarzane wątki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat wydawanie pod pseudonimem rozumiem i praktykuje się to od daaawna. Dobra książka, wydana pod pseudonimem to nie jest nic złego. Kiepska? Cóż, dużo osób pisze gówniane książki pod pseudonimem, żeby tylko zbić kasę. ;)

      Usuń
  5. Masz rację, ale pozostaje nam wierzyć, że ilość jednak przejdzie w jakość. Ja omijam po prostu szerokim łukiem niektóre wydawnictwa, szczególnie vanity typu Novae Res i staram się polecać u siebie bardziej wartościowe książki. Bo uważam, że mają w dzisiejszych czasach za mało czytelników...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja staram się polecać dobre i ostrzegać przed złymi. Staram się nie dyskwalifikować książek ze względu na wydawnictwo, ale niektórzy aż sami się proszą. :D

      Usuń

Copyright © Satukirja , Blogger