9/17/2017

9/17/2017

Marta Motyl "KochAna. W pułapce anoreksji i bulimii"

Lubię życie w skrajnych emocjach. Zachwycało mnie to, ale obróciło się przeciwko mnie. 

Uwielbiam tematykę anorektyczną, choć nie dotyczy to książek. Prawdę mówiąc, nigdy nie dotyczyło, nie licząc podręczników akademickich. W końcu impulsywnie sięgnęłam po książkę polskiej autorki - Marty Motyl (sądziłam, że nazwisko to pseudonim wykreowany pod tytuł, jednak nic z tych rzeczy).

Najdotkliwsze jest poczucie opuszczenia, gdy czuło się z kimś bliskość, która okazała się złudzeniem. Ten rodzaj osamotnienia najmocniej rani.

Czytelnik poznaje historię młodej artystki i studentki ASP, Alicji. Perfekcja i kontrola nad samą sobą doprowadzają dziewczynę do Any - uosobienia tych dwóch cnót, uosobienia anoreksji. A Ana przyjmuje nowicjuszkę z otwartymi ramionami, rada z faktu, że pod swoje skrzydła przyjmuje kolejną ofiarę.

Jestem dzieckiem jesieni. Mam w sobie jej cechy. Kolory i śmierć. 

Książka zawiera wątki autobiograficzne, jednak są to jedynie elementy składowe, z których powstała Alicja lub raczej różne oblicza Alicji. Wprost nie są zaznaczone osobiste przeżycia autorki, jednak na odwrocie znajdujemy informacje, że odbyła podobną wędrówkę i własne doświadczenia zainspirowały ją do napisana "KochAnej". Patrząc na idealne odzwierciedlenie sposobu myślenia osoby z zaburzeniem odżywiania, musi to być prawda.

Boję się, jak przeżyję w świecie, którego nienawidzę. 

Największym atutem książki jest samo przedstawienie choroby z punktu widzenia anorektyczki. Alicja nie moralizuje, nie wskazuje ani dobrej, ani złej drogi. Jest tylko jej historia i jej uczucia, bez żadnych interpretacji. Dzięki temu czytelnik może poczuć, jaką euforię odczuwa osoba chora oraz jak choroba powoli rozlega się w umyśle. Nie jest to kolejne przedstawianie sprawy jako "chowałam masło pod paznokciami", "piłam dwa litry wody przed wejściem na wagę podczas kontroli", "jadłam chusteczki higieniczne". Nie. Jasne, o metodach niejedzenia też jest trochę, ale nie ma tutaj powielanych sposobów, o których każdy wie. Więcej jest za to o uczuciach. A jako że bohaterka jest wrażliwa i artystyczna, przedstawia swoje emocje i myśli bardzo obrazowo.

Tu rozmawia się nad herbatą, nie nad klawiaturą. Jestem specjalnie dla was, a wy jesteście dla mnie.

To właśnie strona artystyczna jest drugim największym plusem książki. Mnogość wątków artystycznych i liczne nawiązania do kultury to coś, co uwielbiam, bo niezwykle poszerza horyzonty czytelnika. Tutaj dominowało malarstwo, czyli dziedzina najmniej przeze mnie lubiana, a zaraz za nim w kolejce była polska scena muzyczna, której też nie darzę sympatią. Niemniej, same wątki bardzo mi się podobały i zostały wprowadzone w odpowiednim celu, nie tylko po to, żeby były. Dojrzale przedstawiony został sposób pojmowania subkultur - tak, jak to jest naprawdę i to, co się z nich wynosi.

Czy naprawdę należy doprowadzić się na skraj wyczerpania, by ktoś zauważył, że nie poradzisz sobie sama, pochylił się nad tobą, spróbował cię zrozumieć, zamiast oskarżać?

Sam język również jest bardziej artystyczny i wyszukany, często metaforyczny i skomplikowany. Jak już wspomniałam - widać to w bardzo dobrych opisach psychiki osoby chorej. Niemniej, specyficzny charakter stylu nie może rozgrzeszyć z drobnego chaosu, jeśli chodzi o przedstawianie wydarzeń - szczególnie tych z życia codziennego. Najsłabszą stroną, zarówno jeśli chodzi o sam styl, jak i o całość książki, są dialogi. Nie ma ich zbyt wiele i mam wrażenie, że nieczęsto zostały upchnięte na siłę. Są sztuczne i stereotypowe.

Nie chodzi mi o schudnięcie, ale o zwymiotowanie emocji, zmartwień, rozczarowań. 

Drugą rysą jest zakończenie, a raczej kilka stron poprzedzających zakończenie. Autorka rekompensowała mi to jednak w samych ostatnich słowach książki. A już bałam się, że wszystko będzie naiwne i - znów - sztuczne. Nie. Być może przed samym zakończeniem można odnieść takie wrażenie, jednak to samo wrażenie towarzyszy nam, kiedy w naszym życiu powoli rozwiązują się problemy. Koniec jest do bólu realistyczny i idealnie pokazuje spustoszenie, jakie wywołuje anoreksja w psychice młodych ludzi.

Życie jest pasmem inspirujących szaleństw. 

Książkę zdecydowanie polecam zarówno osobom interesującym się tematyką zaburzeń odżywiania, chętnym poznać tajniki myślenia i odczuwania osoby chorej, ale nie tylko. Na pewno będzie to dobra książka dla tych osób, które po prostu chcą zrozumieć. Nie polecam za to czytelnikom ze skłonnościami destrukcyjnymi, ponieważ brak jakiejkolwiek refleksji może inspirować do podjęcia takich, a nie innych działań.

Dążenie do celu ma w sobie wymiar pozytywny i destrukcyjny. To świetna metoda na sprawdzenie siebie.

Ocena: 7/10
Przeczytane: 10.09.2017


11 komentarzy:

  1. W dobie obecnego kanonu piękna na pewno taki tytuł jest potrzebny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obecny kanon piękna wyklucza nienaturalną chudość. Promuje się wysportowane dziewczyny, podobno zdrowe.

      Usuń
  2. Z wykształcenia jestem psychologiem, więc z ciekawości przeczytam ze względu na tematykę. Smutne, że obecnie ideałem piękna jest kobieta w rozmiarze zero.

    Pozdrawiam
    zakladkadoksiazek.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jako psycholog w trakcie studiów mogę polecić książkę psychologowi.
      Z tym, że obecnie ideałem jest kobieta w rozmiarze zero się nie zgadzam. To bardzo nieaktualne. Dziś liczy się dziewczyna może i z płaskim brzuchem, ale z konkretnymi pośladkami i piersiami. Najlepiej jeszcze z muskularnymi ramionami.

      Usuń
  3. Książka wymagająca i nie dla wszystkich, ale z pewnością warto poświęconego jej czasu. Ja zapisuję sobie tytuł. Mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości będę mogła nadrobić jej lekturę.

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ze swojej strony mogę gorąco polecić. Od lektury trzeba trochę wymagać ;)

      Usuń
  4. Podobnie jak Ty intryguję mnie literatura, która porusza tematykę zaburzeń odżywiania. Dodatkowo doceniam, gdy autorzy w swoich dziełach odwołują się do kultury. Powyższą książkę na pewno przeczytam, ale mam do Ciebie pytanie... Czy Twoje zainteresowanie tą tematyką wynika z tego, że sama byłaś kiedyś chora na anoreksję? Nie musisz odpowiadać, jeśli nie chcesz..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli znasz inne książki o zaburzeniach odżywiania, będę wdzięczna jeżeli podasz mi ich tytułu.

      Usuń
    2. Moje zainteresowanie nie wynika z własnej choroby, choć trzeba zaznaczyć, że z jedzeniem mam trochę na bakier już od dzieciństwa - już wtedy miałam ogromne problemy z apetytem i brałam leki na jego pobudzenie. A to w połączeniu z apetytem (jeśli już) wybiórczym... :D
      Książek o zaburzeniach odżywiania jest mnóstwo. Cała masa. Nie chcę jednak nic polecać, bo nic jeszcze nie czytałam. Co nie znaczy, że nie przeczytam. W planach mam sporą część z nich.

      Usuń
  5. Nie czytałam jeszcze książki o anoreksji, ale chcę obejrzeć ten Netflixowy film "Aż do kości" właśnie z wątkiem zaburzeń odżywiania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam zwiastun i się zastanawiam. Seriale to nie moja bajka, ale zobaczymy.

      Usuń

Copyright © Satukirja , Blogger