Nikt, nawet Kez ze swoją armią szpiegów i zabójców, nie był w stanie tak całkowicie zniszczyć komuś życia, jak właśnie Kościół.
Chociaż przez dłuższy czas właściwie nie czytałam książek fantastycznych, wybierając jeśli już tylko fantastykę dla młodzieży, to nieustannie śledziłam nowości wydawnicze w tymże gatunku. Jakimś cudem nie zarejestrowałam momentu wydania "Obietnicy krwi", która ukazała się w 2015 roku. Kiedy więc w wakacje w 2016 roku odwiedziłam księgarnie, aby kupić coś z fantastyki, spojrzałam zdziwiona na ekspedienta, który zapytał mnie, czy czytałam trylogię o prochowym magach.
Nigdy nie można ufać mężczyźnie, który otacza się pięknymi kobietami. A już najmniej kapłanowi.
Chociaż przez dłuższy czas właściwie nie czytałam książek fantastycznych, wybierając jeśli już tylko fantastykę dla młodzieży, to nieustannie śledziłam nowości wydawnicze w tymże gatunku. Jakimś cudem nie zarejestrowałam momentu wydania "Obietnicy krwi", która ukazała się w 2015 roku. Kiedy więc w wakacje w 2016 roku odwiedziłam księgarnie, aby kupić coś z fantastyki, spojrzałam zdziwiona na ekspedienta, który zapytał mnie, czy czytałam trylogię o prochowym magach.
Nigdy nie można ufać mężczyźnie, który otacza się pięknymi kobietami. A już najmniej kapłanowi.
Przenosimy się do świata monarchii, która zostaje obalona. Królowie zamiast budować kraj, rujnowali go i sprzedawali jego niepodległość, aby ratować własną skórę lub raczej własny majątek. Ale nadszedł tego koniec. Marszałek polny Tamas nie ma nic do stracenia - stracił już żonę, której morderca mógłby rządzić jego ukochanym krajem. Postanowił położyć temu kres i zamordować wszystkich Uprzywilejowanych. Sęk w tym, że każdy z nich podczas tej krwawej nocy wypowiedział przerażające słowa, które zaprzątają umysł Marszałka. Bujdy. Nonsens. A jednak... Wzywa do siebie Adamata, prywatnego detektywa, który ma odkryć przerażającą prawdę i poznać sens Obietnicy Kresimira.
Tylko dlatego, że coś jest dogmatem, nie znaczy wcale, że jest też prawdą.
Tylko dlatego, że coś jest dogmatem, nie znaczy wcale, że jest też prawdą.
Było mi wstyd patrzeć na tę książkę, którą czytałam od tak dawna. Zaczęłam, niby się wkręciłam, ale kiedy odkładałam ją na bok, jakoś mnie do niej z powrotem nie ciągnęło. W końcu się do niej naprawdę zabrałam, dotrwałam do połowy i powiedziałam, że jeszcze trochę i przerwę czytanie. Za mną było 300 stron, a w książce wciąż nic się nie działo. Wytrzymałam jeszcze trochę i... wreszcie się rozkręciło. I to tak, że nie mogłam się przestać czytać.
Nie da się polubić kogoś, kto zna twoją tajemnicę.
Niestety, książka jest rozwleczona za bardzo, a niektóre sprawy omawiane są bezsensownie po sto razy. Może mieć na to wpływ przedstawienie wydarzeń z perspektyw kilku bohaterów, choć wszędzie zachowana jest narracja trzecioosobowa, ale z punktem widzenia danej postaci. Ja taki zabieg uwielbiam - niezależnie od tego, w której osobie jest narracja. Tutaj też idealnie się to sprawdziło, gdyż wątków było zbyt dużo, aby wszystko kręciło się wokół głównego bohatera, a gdyby skupiono się tylko na wątkach mu bliskich, książka nie miałaby żadnego sensu i byłaby nielogiczna dla czytelnika.
- Tylko kiepski dowódca poddaje się kaprysom swoich podwładnych - odparł Adamat. - A jeszcze gorszy ignoruje to, czego chcą i potrzebują.
Zastanawiam się, kto właściwie jest głównym bohaterem. Po opisie książki wydawać by się mogło, iż jest to Tamas, ale chociaż to on jest sprawcą zamieszania, to nie jest jedyną istotną postacią. Mam wrażenie, że głównych bohaterów jest trójka - wspomniany Tamas, jego syn Taniel oraz detektyw Adamat. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, jakoby z tej trójcy najgorzej wykreowany został właśnie Tamas, co nie znaczy, że jego osoba jest źle opisana. Po prostu wszyscy, którzy tworzą najważniejsze sceny, są idealnie stworzeni. Do tej grupy ważnych postaci dodałabym kolejnych: Olem (bardzo specyficzny stróż Tamasa, posiadający zdolność przydającą się wszystkim studentom podczas sesji - nie musi spać), Nila (służąca tamtejszej szlachty), Bo (Uprzywilejowany, przyjaciel Taniela z dzieciństwa) oraz Ka-poel (ruda dzikuska, towarzyszka broni Taniela). Moje serce skradł Taniel oraz Ka-poel, więc to na ich dalsze losy czekam z niecierpliwością. Chory psychicznie bóg także robi wrażenie.
Och, jest jak najbardziej żywy. Właśnie o to chodzi w wykorzystywaniu innych osób w roli środka nacisku. Nie nadają się do tej roli, jeżeli nie żyją.
Niestety, są też bohaterowie, którzy mi się mylili - chodzi tutaj o ścisły krąg współpracowników Tamasa. Każdy z nich zajmuje się czymś innym i wydaje się być bardzo charakterystyczną postacią, kiedy jest opisywany... No właśnie. Ale opis to tylko teoria. W biegu kolejnych wydarzeń wszyscy zlali mi się w jedno, a samo imię nic mi nie mówiło.
Wciąż jednak mam rodzinę i przyjaciół, jestem zatem bogatym człowiekiem.
Ale mała część kiepsko wykreowanych bohaterowów oraz dość nudna połowa książki to i tak mało, w porównaniu ze światem, jaki stworzył McClellan. Sam pomysł na poniekąd nowe istoty, jakimi są prochowi magowie, jest fenomenalny. O ile Uprzywilejowani mogą być porównywani do innych magicznych stworów, to prochowi magowie są zupełną nowością. Ale świat sam w sobie bardzo mi się podobał - szczególnie miasto Adopest, gdzie rozgrywały się najważniejsze wydarzenia. Na uwagę zasługuje też fakt, że autor przedstawił nie tylko kraj Adro, ale też kraje sąsiadujące. Adro dla czytelnika już jest miejscem odległym, a jeszcze dodatkowo Taniel opowiada o egzotycznych i odległych krajach, gdzie brał udział w bitwach. Abstrakcja do kwadratu.
Istnieje różnica między wiarą w coś, czego nigdy nie widziałeś ani nie doświadczyłeś, a wiedzą z pierwszej ręki o tym, że coś jest prawdziwe.
Do gustu przypadł mi też sposób napędzania akcji - z jednej strony było to rozwiązywanie zagadki przez detektywa, a z drugiej strony był to pościg Uprzywilejowanej przez Taniela. Trzonem była jednak zagadka, która przez część osób była lekceważona, uważana za przesąd, ale część osób czuła jej wagę. Być może śledztwo nie wnosiło czegoś na bieżąco do innych wątków, ale pozwalało je lepiej zrozumieć.
Czasem miłość wydawała mu się jakimś obcym pojęciem, stosowanym w poezji, nie w życiu.
Jedną z rzeczy, której obawiałam się najbardziej, było to, czy książka nie jest zbyt bardzo przesiąknięta polityką. Mamy zamach stanu, różne warstwy społeczne, kształtowanie się struktur państwa od nowa, ryzyko wojny... Dodać do tego świat fantastyczny, a można byłoby łatwo się pogubić. Ale nie. Wszystko jest jasno przedstawione, w sposób nieskomplikowany, a jednocześnie głęboki i logiczny. Także obawiałam się, czy kwestie geograficzne mnie nie przytłoczą, bo to właśnie one sprawiają, że odcinam się od większości książek high fantasy. Mapki w Tolkienie nie pomogły i nie pomogą w żadnej książce, jakkolwiek ładne i kuszące by nie były. Tutaj mapki też są i to nawet trzy. Skoro książkę zaczęłam czytać dawno temu, to zapomniałam, że te pomoce są na jej początku. Poradziłam sobie bez nich i nawet nie miałam żadnego kłopotu - ja, która nie ogarnia geografii magicznych krain - więc jeśli ktoś się boi, to nie ma czego.
Gavril, tak, on da radę. O ile jest na tyle trzeźwy, żeby coś widzieć, i na tyle pijany, żeby nic nie myśleć.
Czy książkę polecam? Tak. Czy przeczytam drugą część? Tak. I pomyśleć, że "Obietnicę krwi" miałam ochotę rzucić na półkę, nie docierając nawet do połowy. Nie zniechęcajcie się początkiem, bo kiedy akcja się rozkręci, autor wszystko Wam zrekompensuje. Kawał dobrej fantastyki i tyle.
- Co to za bzdury?! - krzyknął brygadier. - Pan oszalał.
- Czasem myślę, że tak byłoby prościej - powiedział Tamas.
Przeczytane: 30.04.2017
Ocena: 7/10
Nie da się polubić kogoś, kto zna twoją tajemnicę.
Niestety, książka jest rozwleczona za bardzo, a niektóre sprawy omawiane są bezsensownie po sto razy. Może mieć na to wpływ przedstawienie wydarzeń z perspektyw kilku bohaterów, choć wszędzie zachowana jest narracja trzecioosobowa, ale z punktem widzenia danej postaci. Ja taki zabieg uwielbiam - niezależnie od tego, w której osobie jest narracja. Tutaj też idealnie się to sprawdziło, gdyż wątków było zbyt dużo, aby wszystko kręciło się wokół głównego bohatera, a gdyby skupiono się tylko na wątkach mu bliskich, książka nie miałaby żadnego sensu i byłaby nielogiczna dla czytelnika.
- Tylko kiepski dowódca poddaje się kaprysom swoich podwładnych - odparł Adamat. - A jeszcze gorszy ignoruje to, czego chcą i potrzebują.
Zastanawiam się, kto właściwie jest głównym bohaterem. Po opisie książki wydawać by się mogło, iż jest to Tamas, ale chociaż to on jest sprawcą zamieszania, to nie jest jedyną istotną postacią. Mam wrażenie, że głównych bohaterów jest trójka - wspomniany Tamas, jego syn Taniel oraz detektyw Adamat. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, jakoby z tej trójcy najgorzej wykreowany został właśnie Tamas, co nie znaczy, że jego osoba jest źle opisana. Po prostu wszyscy, którzy tworzą najważniejsze sceny, są idealnie stworzeni. Do tej grupy ważnych postaci dodałabym kolejnych: Olem (bardzo specyficzny stróż Tamasa, posiadający zdolność przydającą się wszystkim studentom podczas sesji - nie musi spać), Nila (służąca tamtejszej szlachty), Bo (Uprzywilejowany, przyjaciel Taniela z dzieciństwa) oraz Ka-poel (ruda dzikuska, towarzyszka broni Taniela). Moje serce skradł Taniel oraz Ka-poel, więc to na ich dalsze losy czekam z niecierpliwością. Chory psychicznie bóg także robi wrażenie.
Och, jest jak najbardziej żywy. Właśnie o to chodzi w wykorzystywaniu innych osób w roli środka nacisku. Nie nadają się do tej roli, jeżeli nie żyją.
Niestety, są też bohaterowie, którzy mi się mylili - chodzi tutaj o ścisły krąg współpracowników Tamasa. Każdy z nich zajmuje się czymś innym i wydaje się być bardzo charakterystyczną postacią, kiedy jest opisywany... No właśnie. Ale opis to tylko teoria. W biegu kolejnych wydarzeń wszyscy zlali mi się w jedno, a samo imię nic mi nie mówiło.
Wciąż jednak mam rodzinę i przyjaciół, jestem zatem bogatym człowiekiem.
Ale mała część kiepsko wykreowanych bohaterowów oraz dość nudna połowa książki to i tak mało, w porównaniu ze światem, jaki stworzył McClellan. Sam pomysł na poniekąd nowe istoty, jakimi są prochowi magowie, jest fenomenalny. O ile Uprzywilejowani mogą być porównywani do innych magicznych stworów, to prochowi magowie są zupełną nowością. Ale świat sam w sobie bardzo mi się podobał - szczególnie miasto Adopest, gdzie rozgrywały się najważniejsze wydarzenia. Na uwagę zasługuje też fakt, że autor przedstawił nie tylko kraj Adro, ale też kraje sąsiadujące. Adro dla czytelnika już jest miejscem odległym, a jeszcze dodatkowo Taniel opowiada o egzotycznych i odległych krajach, gdzie brał udział w bitwach. Abstrakcja do kwadratu.
Istnieje różnica między wiarą w coś, czego nigdy nie widziałeś ani nie doświadczyłeś, a wiedzą z pierwszej ręki o tym, że coś jest prawdziwe.
Do gustu przypadł mi też sposób napędzania akcji - z jednej strony było to rozwiązywanie zagadki przez detektywa, a z drugiej strony był to pościg Uprzywilejowanej przez Taniela. Trzonem była jednak zagadka, która przez część osób była lekceważona, uważana za przesąd, ale część osób czuła jej wagę. Być może śledztwo nie wnosiło czegoś na bieżąco do innych wątków, ale pozwalało je lepiej zrozumieć.
Czasem miłość wydawała mu się jakimś obcym pojęciem, stosowanym w poezji, nie w życiu.
Jedną z rzeczy, której obawiałam się najbardziej, było to, czy książka nie jest zbyt bardzo przesiąknięta polityką. Mamy zamach stanu, różne warstwy społeczne, kształtowanie się struktur państwa od nowa, ryzyko wojny... Dodać do tego świat fantastyczny, a można byłoby łatwo się pogubić. Ale nie. Wszystko jest jasno przedstawione, w sposób nieskomplikowany, a jednocześnie głęboki i logiczny. Także obawiałam się, czy kwestie geograficzne mnie nie przytłoczą, bo to właśnie one sprawiają, że odcinam się od większości książek high fantasy. Mapki w Tolkienie nie pomogły i nie pomogą w żadnej książce, jakkolwiek ładne i kuszące by nie były. Tutaj mapki też są i to nawet trzy. Skoro książkę zaczęłam czytać dawno temu, to zapomniałam, że te pomoce są na jej początku. Poradziłam sobie bez nich i nawet nie miałam żadnego kłopotu - ja, która nie ogarnia geografii magicznych krain - więc jeśli ktoś się boi, to nie ma czego.
Gavril, tak, on da radę. O ile jest na tyle trzeźwy, żeby coś widzieć, i na tyle pijany, żeby nic nie myśleć.
Czy książkę polecam? Tak. Czy przeczytam drugą część? Tak. I pomyśleć, że "Obietnicę krwi" miałam ochotę rzucić na półkę, nie docierając nawet do połowy. Nie zniechęcajcie się początkiem, bo kiedy akcja się rozkręci, autor wszystko Wam zrekompensuje. Kawał dobrej fantastyki i tyle.
- Co to za bzdury?! - krzyknął brygadier. - Pan oszalał.
- Czasem myślę, że tak byłoby prościej - powiedział Tamas.
Przeczytane: 30.04.2017
Ocena: 7/10