9/25/2016

9/25/2016

Kto kupuje książki na studia?! Szaleniec!



Zbliża się rok akademicki. Niektórzy zajęcia mają jeszcze przed sobą, a niektórzy są już po. Wielu rozpoczyna kolejny rok studiów, a część dopiero w tym roku po raz pierwszy zmierzy się z uniwersytetem. Założę się, że spora grupa ludzi rozpoczynających studia zadaje sobie pytanie odnośnie książek. Czy będą one dostępne w bibliotece? Czy warto je kupić? Które książki muszę sobie sprawić? Co jest mi zupełnie zbędne? Czy podręczniki będą w ogóle dostępne? A jeśli tak, to jaka będzie ich cena?

Biblioteka uniwersytecka nie zawsze oferuje nam to, czego potrzebujemy. Zdarza się, że dana książka jest w ograniczonej liczbie egzemplarzy, co jest szczególnie kłopotliwe dla studentów zaocznych, którzy na uczelni są dopiero w weekend, a także dla studentów pierwszorocznych, którzy rok zaczynają zazwyczaj odrobinę później. Nawet jeśli książka jest oferowana w katalogu, to okazuje się, że jest niedostępna. Uporczywe jest także to, że często z pewnych książek można korzystać wyłącznie na miejscu. Na przykład ja, jako studentka psychologii, mam ogromne problemy z podręcznikami do testów psychologicznych, których (ze względów bezpieczeństwa) nie można wynieść poza ściany biblioteki uniwersyteckiej. Gwoli ciekawostki - spoczywają one w szafie pancernej. Tak więc opracowanie wyników danego badania to ogromne pokłady czasu spędzone w bibliotece. 

Co zrobić, jeśli dana książka jest nam potrzebna, a jednak nie ma jej w uniwersyteckiej bibliotece? Sprawdź, czy biblioteka oferuje dostęp do czegoś takiego jak  IBUK Libra, czyli platformy książek internetowych, tudzież biblioteki internetowej. Ileż tam perełek! Ale też warto rozglądać się po innych bibliotekach, najlepiej tych specjalistycznych. I tak na przykład moi poznańscy koledzy korzystają z Biblioteki Raczyńskich, Biblioteki Pedagogicznej lub Biblioteki Głównej Uniwersytetu Medycznego. Ja sama znalazłam kilka książek w bibliotece w moim rodzinnym mieście. 

Ale jeśli książki nie ma nawet w innych miejscach? Wówczas wskazane jest poinformowanie o tym stosownych osób. Biblioteki uniwersyteckie na bieżąco (mniej lub bardziej) doposażają się. Skąd bibliotekarka ma wiedzieć, jakich książek potrzebują studenci? Być może chętnie skorzysta z Waszych sugestii, że niektórych książek nie ma wcale lub też jest ich znikoma ilość, która przez cały semestr wędruje i nikt jej nigdy nie widział na półce do wypożyczenia. Można zgłosić to do dziekanatu. U nas wykładowcy w takiej sytuacji starają się udostępnić potrzebne materiały. Jeśli naprawdę nie są one nigdzie dostępne, przesyłają nam skany książek lub pożyczają wolumin w celu skserowania go. Wiem, że nie powinno się tego robić, bo przecież należy szanować prawa autorskie... No ale jeśli książka nie jest dostępna w żadnym miejscu? Przecież studenci jej sobie nie wyczarują. Dlatego też czasami warto grzecznie zapytać się prowadzącego zajęcia, czy mógłby nam w tej sytuacji pomóc. Nawet jeśli nie pożyczy książki, ani też nie prześle nam jej pocztą elektroniczną, to zawsze możne nakierować na miejsce, w którym ową pozycję zakupił.

Co innego, jeśli książki są dostępne w sklepach. Wiem, że niektórzy profesorowie wymagają zakupu ich książek, jednak ja się z tym nie spotkałam. Żaden z moich znajomych także nie. Nigdy nie słyszałam, aby ktoś narzekał, że musi kupić podręcznik, bo inaczej nie zaliczy przedmiotu. 

Problem z kupnem książek polega na tym, że są one zazwyczaj dostępne w ograniczonej liczbie (ale bez szaleństw- sprawdź mało znane internetowe księgarnie specjalistyczne) i mają niebotyczną cenę. Pamiętam, kiedy moja nauczycielka angielskiego wspominała, że na studia musiała kupić ćwiczenia za 200 - 300 złotych, a liczyły one kilka stron. Niestety, książki specjalistyczne są drogie. Bardzo drogie. Ale też nie przesadzajmy. Warto poszperać w Internecie - księgarnie internetowe prawie zawsze są oferują tańsze pozycje, a już na pewno mają szeroki asortyment. Z księgarni stacjonarnej nie mam w zwyczaju korzystać. Nie wyobrażam sobie biegania od sklepu do sklepu w poszukiwaniu danej lektury. Taka czy inna, najważniejsza jest księgarnia specjalistyczna. Sama często zamawiam podręczniki z księgarni, która oferuje książki z zakresu nauk społecznych. Można zerknąć na stronę danego wydawnictwa. Wydawca może mieć książki, które są ciężko dostępne. Czasami też warto do nich napisać, czy danej książki w pojedynczych sztukach nie mają w magazynie, nawet jeśli na stronie podana jest informacja o braku. Takie sytuacje często się zdarzają. Korzystałam też z antykwariatów internetowych. Warto postawić na zakup online. Ja książkę o wartości 150 złotych dostałam za niecałe 50 złotych. I nie, nie była to książka używana. Za używaną książkę z dziedziny psychometrii zapłaciłam 30 złotych. Naprawdę, jeśli się chce, uda się znaleźć coś za odpowiednią cenę. Dlatego warto rozglądać się za książkami używanymi. Tutaj też z pomocą przychodzi Internet lub inni studenci. Warto zapytać studentów wyższego roku. Może akurat ktoś chce się pozbyć danej książki (może chociaż zechce pożyczyć). Rozumiem jednak, że nie wszystkich stać na to rozwiązanie. 

Co wówczas? Zawsze na książkę można się przecież zrzucić. Ale jest jeszcze ukochane ksero! Studenci kochają kserować podręczniki. Ja jednak parsknęłam, kiedy dowiedziałam się, ile kopia podręcznika kosztuje, a ile ja wydałam na nowy egzemplarz. Czasami jest to cena niższa, czasami wyższa o kilka złotych. Wśród studentów króluje też Internet jako źródło bezpłatnych podręczników lub ich opracowań. Delikwent nie musi nawet płacić za ksero. Przypomnę jednak o prawach autorskich i o tym, że tak naprawdę nigdy nikt nie jest w sieci anonimowy. Ale co zrobić, jeśli nawet ktoś ma pieniądze, a książka i tak jest niedostępna w żadnym możliwym miejscu? No właśnie... Czasami jest to jedyna opcja. Uwaga! Niektórzy naukowcy za darmo zamieszczają swoje publikacje w Internecie, nie wydając ich nawet w formie papierowej. 

Jak więc sobie radzić, jeśli książki nie da się pożyczyć? Ma się kupić wszystkie? Nie, oczywiście, ze nie. Warto przejrzeć, które podręczniki opłaca się kupić. Ja zazwyczaj analizuję sylabusy i widzę, które pozycje powinnam kupić, bo muszę je całe lub prawie całe przeczytać. Nie ukrywam, że wolę kupić książki, bo szybciej się uczę, kiedy zakreślam ważne fragmenty kolorowymi flamastrami (to zostało potwierdzone naukowo). Jeśli się wahasz, proponuję sprawdzić dostępność w bibliotece. Gdybyś jednak uznał, że lepiej mieć swój egzemplarz, to zawsze można go dokupić. Ja sprawiam sobie też książki, które chcę przeczytać, a także te, które wiem, że przydadzą się w przyszłości - na kolejnym roku lub już w pracy zawodowej. Jeśli studiujecie coś, co zakłada w swoim fachu biuro lub gabinet, to zapewne i tak później kupicie kilka sztuk dzieł wybitnych naukowców z danej dziedziny. Odpowiednia biblioteczka w takim miejscu wzbudza szacunek i zwiększa zaufanie, a także dodaje nam profesjonalizmu. Nie mówiąc o tym, że niektóre książki po prostu wypada mieć, będąc wyuczonym w danym zawodzie. 

Tak więc niektóre książki warto kupić, bo są tanie i/lub ciekawe. Sporą część lepiej wypożyczyć z biblioteki, a w tym celu zachęcam wcześniej odwiedzić uczelnię, najlepiej jeszcze przed rozpoczęciem semestru (o ile informacje o książkach podane są z odpowiednim wyprzedzeniem). W dniu inauguracji roku akademickiego nie ma już najbardziej potrzebnych książek. Nawet jeśli nie uda się upolować wybranej pozycji na uczelni, to stosowne jest odwiedzenie innych placówek w okolicy. Przeanalizujcie też kwestie podręczników, które są do dyspozycji tylko w pomieszczeniu biblioteki. Być może nie macie tyle czasu, aby tam siedzieć po kilkadziesiąt godzin, a książka i tak kosztuje niewiele. 

A Wy? Wolicie korzystać z zasobów biblioteki, czy jednak stawiacie na zakup własnych podręczników? A jeśli już jesteście po studiach, to jak zapatrujecie się na tę kwestię? Czy zakupione książki kiedykolwiek przydały się Wam w pracy zawodowej? I jak wspominacie swój bój o biblioteczne egzemplarze?


26 komentarzy:

  1. Niektóre podręczniki kupowałam, zwłaszcza te cegły, z wiodących przedmiotów, reszta zawsze była pożyczana. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te z podstawowych przedmiotów to wręcz obowiązek :)

      Usuń
  2. Ja w tamtym roku kupiłam tylko jeden podręcznik - i to do języka, więc nie było wyjścia. Później kupiłam sobie podręczniki, które nie są obowiązkowe, ale po prostu chciałam je mieć, bo wiedziałam, że przydadzą mi się również później. Ale gdybym musiała kupować wszystko, z czego korzystaliśmy, to chyba bym zbankrutowała po miesiącu. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkiego wręcz nie da się kupić! A podręczniki to języków to cenowe zło... I zazwyczaj i tak dostaje się podręcznik kiepskiej jakości.

      Usuń
  3. Ja na szczęście nie mam już tego problemu, gdyż lata edukacji mam dawno za sobą. Niemniej jednak większość podręczników kupowałam, a niektóre wypożyczałam z bibliotek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektórzy pewnie mogą Ci zazdrościć... Choć ja lubię się organizować w nowym roku akademickim i zdobywać książki :)

      Usuń
  4. Na studiach raz kupiłam podręcznik do obsługi pewnego programu, którego nauka była dla mnie bardzo ważna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie też podręcznik do programu jest bardzo chodną rzeczą na studiach. Problem polega na tym, że niewiele sztuk jest na rynku.

      Usuń
  5. Na studiach kupowałam książki z ekonomii. Ten czas już dawno się skończył, a książki pozostały, a nawet leża na strychu zapakowane w kartoniki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że jednak nie są ciągle w użytku i biedne kurzą się na strychu.

      Usuń
  6. Jeszcze na studiach nie jestem, a już się boję, co to będzie. Ale jeśli książek nie ma dostępnych to chyba jedynym rozwiązaniem jest ich skserowanie bo z pustego nawet salomon nie naleje

    Pozdrawiam
    To Read Or Not To Read

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma czego się bać, naprawdę. Grunt to przemyślenie wszystkiego i dobra organizacja :)

      Usuń
  7. Tak bardzo się cieszę, że nie mam jeszcze tego problemu. :)

    Pozdrawiam
    Biblioteka Tajemnic

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Problem zależy chyba od nastawienia. Ja akurat chętnie zabieram się za szukanie książek.

      Usuń
  8. Ja mam masę książek psychologicznych, zakupionych właśnie na studiach i za nic nie żałuję swojego zakupu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O nie, zakupu książek psychologicznych (typowo psychologicznych, naukowych) nie można żałować :)

      Usuń
  9. W trakcie studiów wielokrotnie korzysta się z różnych źródeł. I chociaż wydawałoby się, że w dobie internetu książki stają się coraz mniej potrzebne, to jednak nie jest to prawda obecna na uczelniach wyższych :) Obszerne tomiska, stare podręczniki, to często deficytowe egzemplarze o które toczy się bój w uniwersyteckich bibliotekach :) Czy warto zatem kupować własne podręczniki? Tak, w przypadku wiodących publikacji, do których często będziemy zaglądać, zwłaszcza jeśli lubimy dużo zakreślać, dodawać własne notatki i oznaczenia, dzięki czemu szybciej przyswoimy nową wiedzę i w przyszłości łatwiej odnajdziemy interesujące nas zagadnienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak! Warto mieć najważniejsze książki na półce. Tym bardziej, że po studiach często i tak się do nich wraca. :)

      Usuń
  10. Kupiłam cztery książki, w tym jednej nie użyłam w ogóle. Ale to do prawa, więc je warto mieć. I jeszcze jedne, ale one są generalnie do wszystkiego pisarskiego i wciąż lubię z nich korzystać ;) A do pracy licencjackiej wypożyczyłam na razie cztery książki, resztę mam z Internetu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja niektóre też kupiłam, ale ostatecznie ich nie użyłam.
      PS Mam nadzieję, że z Internetu z legalnego źródła :P

      Usuń
  11. Raczej na studiach nie kupowałam książek, za wyjątkiem kilku pojedynczych pozycji. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ostatnio odkryłam nowy sposób, szukanie konkretnych tytułów jako używane książki na olx-ie. Zależnie od popularności bywa że trzeba jakiś czas koczować ale często tytułów jest tam w brud, a ceny choć różne to zwykle antykwariatowe. Jednocześnie rozwiązanie ekologiczne jak i książka jest twoja na stałe lub dopóki nie postanowisz jej sprzedać. A i też minimalistycznie bo sama sprzedaż po skończeniu pracy z książką nie jest bolesną rozłąką kiedy kupiłeś ją już używaną i łatwiej zebrać się tejże sprzedaży.
    Do szkoły często czytałam też pdf-y na e-czytniku, ale chyba nie chcę zachęcać do tej metody która bywa bolesna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. https://razzweitrois.blogspot.com/

      Usuń
    2. OLX i Allegro! Tam da się znaleźć naprawdę wspaniałe perełki, a ceny faktycznie bywają różne. Ja tak poluję na książki Anny Rice na przykład ;)

      Usuń

Copyright © Satukirja , Blogger