Śmierć najwyraźniej podjął jakąś decyzję.
Pan Terry Pratchett wciąż odbija się echem wśród fanów literatury z gatunku fantasy i science fiction. Swoim cyklem "Świat Dysku" zachwyca starszych koneserów fantastyki, a także tych młodszych. Skoro wieloksiąg znalazł się w kanonie obowiązkowych lektur wśród szanujących się czytelników tego gatunku, sama w końcu sięgnęłam po tom rozpoczynający całą przygodę, czyli "Kolor magii".
Bagaż miał żywiołową naturę, ani śladu mózgu i zabójczy stosunek do wszystkiego, co zagroziło właścicielowi.
Autor zaproponował czytelnikom wizję płaskiego świata, którego ciężar przytłacza wielkiego gwiezdnego żółwia. Wielki A’Tuin, płynąc w przestrzeni kosmicznej, dźwiga na swojej skorupie słonie o imionach Berilia, Tubul, Great T’Phon i Jerakeen, które mają za zadanie podtrzymywać Świat Dysku. Brzmi fascynująco? Cóż... Tylko brzmi.
Ale wreszcie zrozumiałem, że prędzej czy później każdy umiera. Wszystko umiera w swoim czasie. Można mnie okraść, ale nie można niczego odebrać. Po co się przejmować?
Lektura zachwyca bogactwem różnorakich elementów, które wydają się być do cna bezsensowne i absurdalne. Bogactwo detali pobudzających wyobraźnię trudno wyliczyć, jednak większość z nich nie jest godna zapamiętania. Przez fakt, iż wątki te nie są rozbudowane choćby w najmniejszym stopniu, w mojej pamięci wyryły się tylko trzy obrazki z całej książki. Przykre. Mam wrażenie, że autor trzymał się ilości pomysłów, a nie ich jakości, przez co ma się poczucie, jakoby "naciapał" ich wszędzie i ponad miarę, często po prostu po to, aby były.
Zabić? No oczywiście. Naturalnie! Co to by była za ofiara bez zabijania? Ale nie martwcie się: umrzecie względnie bezboleśnie.
Poszczególne fragmenty tekstu zostały kiepsko ze sobą połączone. Początek prezentował się w sposób bardzo chaotyczny. Część scen zupełnie zbędna i niewnosząca nic do fabuły, z wyjątkiem niepotrzebnego zamieszania. Niektóre akapity zbijają czytelnika z tropu, kierując go w stronę słów bez wartości i jakiegokolwiek sensu.
W tym właśnie punkcie język potoczny rezygnuje i wychodzi na piwo.
Styl autora nie prezentuje sobą nic nadzwyczajnego, co tłumaczyłoby jego niebotyczny sukces. Kiedy już się wkręciłam, książkę czytało się szybko, ale motywacji do czytania nie miałam ani trochę. Przez tom przebrnęłam dość topornie, zważywszy jego gabaryty. Jedynie ciekawość poznania zakończenia sprawiła, że dobrnęłam do ostatniej strony (chociaż były momenty, w których finał był mi zupełnie obojętny).
Milicja zawsze baczyła, by nie mieszać się do bójek zbyt wcześnie, póki nie zyskała miażdżącej przewagi. Praca gwarantowała emeryturę i przyciągała ludzi ostrożnych i rozważnych.
Podobno Pratchett znany jest z niezwykłej mądrości i poczucia humoru. Tego pierwszego nie znalazłam w "Kolorze magii". Żart, owszem, jest wszechobecny, ale niezbyt głęboki. Po prostu książka utrzymana jest w figlarnym humorze, nic ponadto. Niewątpliwym atutem jest jednak wprowadzenie czarnego humoru, choć to nie wszystkim czytelnikom może odpowiadać. Mnie owszem.
W bohaterach nie podobało mu się, że byli zawsze samobójczo posępni na trzeźwo i morderczo obłąkani po pijanemu.
Mocną stroną są ciekawi pierwszoplanowi bohaterowie - Dwukwiat i Rincewind, ale najgłębiej w mojej wyobraźni zasadziły się personifikacje Śmierci i Losu. Szczególnie godna uznania była Śmierć. Oprócz tej czwórki sylwetki innych postaci są mętne, chyba że do bohaterów zaliczymy demona z Ikonografu i Bagaż, czyli moje dwa ulubione elementy książki.
Jedyni bohaterowie, których jakoś znosił, to Bravd i Łasica, w tej chwili poza miastem, oraz Hrun Barbarzyńca, który według standardów Osi był niemal intelektualistą, ponieważ umiał myśleć nie poruszając wargami.
Wprowadzenie do "Świata Dysku" nie było zbyt zachęcające do sięgnięcia po kolejne części tego cyklu, ale tyle już nasłuchałam się o autorze, że dam mu kolejną szansę. Na podjęcie takiej decyzji nie bez znaczenia ma jego bogaty dorobek literacki. Niemniej, ta część zostaje odłożona na półkę z dość kiepską oceną.
To właśnie jest głupie w tej całej magii. Przez dwadzieścia lat studiujesz czar, który sprowadza ci do sypialni nagie dziewice. Ale wtedy jesteś już tak zatruty oparami rtęci i półślepy od czytania starych ksiąg, że nie pamiętasz, co dalej robić.
Przeczytane: 17.04.2016
Ocena: 4/10
O rany :) A sądziłam, że to ja jestem na bakier z Pratchettem. Dawno temu, jeszcze w liceum, wszyscy się Nim zachwycali, ale ja nie przebrnęłam przez "Kolor magii", ani żadną inną część Świata Dysku. No nie podeszła mi kompletnie. Całkiem niedawno, w sumie po przeczytaniu "Dobrego omena" (napisana przez Pratchetta i Gaimana) pomyślałam sobie, że może wtedy nie była to jeszcze dla mnie książka. Po Twojej recenzji upewniam się, że może teraz poszłoby mi lepiej, ale nadal niekoniecznie jest to dla mnie.
OdpowiedzUsuńNota bene, chociaż podejrzliwie spoglądałam na "Dobry omen" to muszę przyznać, że ta pozycja bardzo mi się spodobała. Polecam i Tobie, jeśli nie czytałaś :) Mimo, iż za Pratchettem nie przepadam to uważam, że ta książka jest świetna :) Czyżby zbawienny wpływ Gaimana?
Nie, nie czytałam tej książki - muszę to nadrobić. Ale najpierw chciałabym sięgnąć po coś samego Gaimana. Wstyd się przyznać, ale wciąż nie przeczytałam żadnej jego książki. Jak już to zrobię, sięgnę po "Dobry omen". Może za sprawą tego tytułu polubię Pratchetta.
UsuńWidzisz ja też sięgnęłam po "Kolor Magii" bo każdy tak zachwalał autora a zwłaszcza mój kolega ze studiów, który go uwielbia. No więc przeczytam... Bez rewelacji, już nawet teraz niewiele z niej pamiętam choć tragicznie nie było i były momenty gdzie nie chciałam jej odkładać ale jak na tak krótką książkę to też topornie dobrnęłam do końca... Wiem za to na pewno, że "śmiechłam" jak bohaterowie stali gdzieś razem i obok nich przeszedł krzak, coś tam powiedział i poszedł dalej :D Spodziewałam się jednak znacznie więcej i po tym już nie przeczytałam nic Pratchetta, może reszta jest lepsza a może do mnie to nie trafiło, nie wiem :)
OdpowiedzUsuńJa też pamiętam kilka bardziej "śmiechowych" akcji. Głównie z bagażem i ubezpieczeniem :D A reszta... No, jakoś zniknęła. Coś tam było w zamku, komnacie, ktoś chciał ich zabić, był wielki wybuch... A i królestwo do góry nogami - tym byłam zachwycona. Ale zobaczymy, co dalej. Chcę dać autorowi jeszcze szansę.
UsuńTez mam takie wrażenie odnośnie tej książki. Jakbym nie czytała innych książek Pratchetta, to nie wiem, czy po tej bym się nie poddała. Spróbuj może z cyklem o wiedźmach, mnie bardzo przypadł do gustu.
OdpowiedzUsuńO, dzięki za polecenie. Na pewno skorzystam. A "Świat Dysku" chciałabym przetrwać, bo w 20którymś tomie są wampiry :D
UsuńSzczerze pisząc, to zupełnie nie jest mój klimat, więc raczej - nawet gdyby książka była wysoko oceniana - nie skuszę się do sięgnięcia po nią :)
OdpowiedzUsuńA tak poza tym, bardzo podobają mi się Twoje zdjęcia :) Pozdrowienia!
Pewnie - po co miałabyś się męczyć z nawet rewelacyjną książką z gatunku, który Ci nie leży. Grunt to znać swój własny gust.
UsuńDziękuję za pochwałę! :)
Mocna recenzja bo zawiera moc pożytecznych informacji.
OdpowiedzUsuńLekko, miło i przyjemnie piszesz ;)
pozdrawiam PŚ
Dziękuję za bardzo budujące słowa :)
UsuńTerry Pratchet jest tym autorem, do którego boję się zabrać. Kiedyś próbowałam, naprawdę próbowałam z pierwszą częścią Świata dysku no ale... no nie zaiskrzyło XD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
toreador-nottoread.blogspot.com
Nie dziwię się! Ja odłożyłabym tę książkę, gdyby nie moja Wielka Determinacja :D
UsuńRaz próbowałam przeczytać "Kolor magii", ale utknęłam i nigdy więcej nie próbowałam ponownie. I chyba nigdy więcej nie spróbuję. Pratchett nie jestem, niestety, pisarzem, którego polubię i trochę to boli - ja miłośniczka fantasy nie będę czytać jednego z najlepszych pisarzy z tego gatunku :/ Smutek.
OdpowiedzUsuńWielki smutek! Ja się jednak nie poddam. Zobaczę, może się przekonam.
UsuńPrzeczytałam kilka tomów "Świata dysku", ale nie zrobił na mnie wielkiego wrażenia. W "Kolorze magii" podobał mi się zarys świata i humor, ale już główny bohater i przebieg wydarzeń niekoniecznie przypadły mi do gustu. Jak na razie mam odwyk od Pratcheta. I to długotrwały :)
OdpowiedzUsuńJa chciałabym dotrwać do tomu z wampirami, a on jest dość późno :D Humor też mi pasował, a wydarzania... Trochę zbyt chaotyczne.
UsuńCzytałam "Kolor magii" i nie w pełni się w nim odnalazłam, ale widziałam w nim potencjał i planuję kontynuować tę serię :) Polecam Ci na pewno w zupełnie innym klimacie książkę "Spryciarz z Londynu" tego autora - szalenie mi przypadła do gustu :)
OdpowiedzUsuńDzięki za polecenie! :)
UsuńA ja bardzo lubię "Kolor magii" i te kilka książek ze "Świata Dysku", które czytałam. Humor mnie śmieszy, zmysł obserwacji autora i dostrzeganie przez niego różnych ludzkich słabostek - cieszy niezmiernie, a całość sprawia dużą czytelniczą przyjemność :) Choć nie są to może książki mojego życia, to mam w planach przeczytać cały Świat Dysku :)
OdpowiedzUsuńA ja mam nadzieję, że polubię kolejne części! :)
UsuńUważam "Kolor magii" za jedną z najsłabszych książek autora. Wydaje mi się, że w tej książce widać Jego chorobę. Ale nie poddawaj się - cykl o wiedźmach jest świetny, a ja jestem fanką cyklu o śmierci. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło!
Cykl o śmierci intryguje mnie jeszcze bardziej! Dzięki za polecenie :)
UsuńSpodziewałam się większej oceny po tej książce. Dobrze że jej nie czytałam...
OdpowiedzUsuńTo tylko moja subiektywna opinia :)
UsuńDo "Świata Dysku" się przymierzam :) Słyszałam opinie, że właśnie pierwszy i drugi tom mogą zniechęcić a potem jest lepiej. Ale to i tak wszystko zależy od naszego prywatnego gustu czytelniczego.
OdpowiedzUsuń"Kolor magii" przeczytam, bo wiesz...muszę się sama przekonać a ta seria już od dłuższego czasu za mną "chodzi" ;)
Ja właśnie mam nadzieję, że tak jest. Słyszałam, że warto przetrwać pierwsze tomy.
Usuń